[Felieton] Będę grau w grę, część 1
- Jak pan spędzi Sylwestra? - zapytała uśmiechnięta dziennikarka.
Słynny tekst będę grał w grę znają już wszyscy, a jeśli nie wiesz o czym tutaj piszę to znaczy, że jesteś nowy w internetach i potrzebujesz jeszcze sporo czasu na nauczenie poruszania się po nich. Jak to się stało, że rynek gier komputerowych jest jednym z najprężniej działających rynków na całym świecie? Czy można dorobić się na tworzeniu gier? Dlaczego ludzie w nie grają? Zapraszam do mojego felietonu, w którym swoim jakże charakterystycznym stylem wyniosę na wyżyny twórców niektórych gier, będę hejcił Electronic Arts za durnowatą politykę, zabronię Wam grać w niektóre tytuły oraz wytłumaczę czym tak naprawdę ludzie zachwycają się w elektronicznych produkcjach.
Gry, gry, gry i jeszcze raz gry. Odpalisz przeglądarkę internetową, bam! Reklama jakiegoś gównianego mmorpg, w którego musisz zagrać. W innym przypadku reklama będzie cały czas się wyświetlała. Czytasz wiadomości na swoim ulubionym portalu, a w lewym dolnym reklama Settlers Online, Forge of Empires albo Grepolis. Już myślisz, że uwolniłeś się od gier, wchodzisz na stronę z zakładami bukmacherskimi i... przed twoimi oczami ukazuje się barwny banner Farmeramy, Ogame lub United Eleven. Jedyne co może przyjść tobie do głowy to zdanie...
Reklamy nawet najgorszych gier przeglądarkowych towarzyszą nam już od kilkunastu lat. Będą z nami do śmierci, a może i dłużej. Odkąd większość z nas posiada własne komputery, szukamy jakiejś rozrywki, czegoś dzięki czemu nie będziemy bez sensu wpatrywać się w ekran monitora. Pierwsze gry pojawiły się już na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nie będę wam smęcił o prawdziwych początkach, które sięgają czasów niemal II wojny światowej, bo nawet mnie to nudzi. Ludzie wpadli w szał, gdy w pubach i innych tego typu przybytkach pojawiły się automaty z grami. Wtedy to było coś! Kilka lat później dzięki popularności automatów powstały pierwsze przenośne konsole (co prawda wyglądały jak maszyny do pisania, ale to nic). Prawdziwym szokiem było zapoczątkowanie produkowania gier na komputery stacjonarne. Każdy z nas chyba pamięta lub wie czym był Wolfenstein 3D - klasykiem wprowadzającym nas do świata FPS. Później... później to jak wszyscy wiemy spadła na nas lawina przeróżnego typu konsol, modeli podzespołów do komputerów, a co najważniejsze - gier.
Mamo, kup mi pierdyliardowy dodatek do Simsów!
Hej, wyłączmy multiplayera, support i każmy im bulić za dlc pozwalające na dokończenie gry! - taki sposób myślenia mają niektóre korporacje. To jest smutne i żałosne z drugiej strony. Do pewnego czasu ludzie dawali z siebie wszystko, by produkty końcowe były dobre, a nawet bardzo dobre. Teraz to niektóre z najbardziej wyczekiwanych gier okazują się niewypałami. Oczywiście są wyjątki, w które ludzie będą grać do znudzenia, a przykładów na takie gry jest bardzo dużo.
Wydawanie DLC, by zachęcić graczy do kontynuowania przygody jest młodym trendem, który wkroczył niestety na złą ścieżkę rozwoju. Wszystko byłoby w porządku, gdyby owe dodatki zawierały coś więcej niż stos szmat, pojedynczy samochód, dwie nowe misje czy parę mapek do gry online. Nie może tak być, że gracz jest zbywany i manipulowany przez wydawców. To jest niedopuszczalne i niegrzeczne z ich strony. Mogę tupać ile chcę, ale to i tak niczego nie zmieni...a pisanie petycji z reguły nie przynosi pożądanych skutków. Trzeba uzmysłowić sobie, że niektóre korporacje sprzedały się i ich jedynym celem stało się zarabianie pieniędzy niż tworzenie dobrych, funkcjonalnych produktów, które większość z nas chciałaby mieć na swoich półkach.
Na tworzeniu gier komputerowych można dorobić się niezłych kokosów, ale by je zdobyć trzeba się natrudzić. Nie wystarczy wynająć kolegi po informatyce i kazać mu siedzieć 24/7 przed kompem, by napisał sekwencje kodu, który potem przekształci się w podróbkę Call of Duty.
Do tego trzeba sztabu ludzi, z których każdy zajmie się czymś innym:
- projektowaniem
- programowaniem
- pisaniem scenariusza
- testowaniem
- produkowaniem
- i innymi równie ważnymi rzeczami, dzięki którym gra będzie grą, a nie zlepkiem pikseli
Trzeba tylko wiedzieć, gdzie znajduje się granica, która oddziela nas od świata fantazji.
Kolejnym nieciekawym aspektem grania w gry jest możliwe uzależnienie. Pod tym względem Japonia jest prekursorem. Czasami słyszymy w radio czy telewizji, że 14-letni skośnooki Hizaru doznał ataku szału, gdy jego ukochana mama zabrała mu konsolę z włączonymi Pokemonami. Tak, to już jest niestety chore. Nie dajmy się znieczulić, nie uciekajmy od rzeczywistości w wirtualny świat, którego nigdy do końca nie zrozumiemy. To, że nieraz przegramy rundę w Mortal Kombat nie jest powodem do rozwalenia mieszkania w proch. Pamiętajmy też, żeby robić przerwy w trakcie gry, gdyż nasze oczy cierpią z powodu nieustannego gapienia się w ekran monitora czy telewizora.
Jest wiele gier, w których najważniejszą funkcję sprawuje jeden z wymienionych przeze mnie wyżej elementów. Nacisk pada na fabułę, muzykę, rozwój bohatera, walkę czy klimat. Zbudowanie odpowiedniego klimatu jest zawsze dużym wyzwaniem dla deweloperów i w większości przypadków udaję się to im (no może wyjątkiem będą Simsy czy wszelkie gry strategiczne, w których buduje się zoo, więzienie, miasto czy gry same w sobie). Nierzadko dochodzi do sytuacji, w których recenzenci zwracają uwagę, że gra ma to coś, dzięki któremu jest niepowtarzalna. Niekiedy może być to po prostu odpowiedni tytuł, który zaciekawi gracza, element fabularny, zawiązanie wątków pobocznych lub nawet przepiękna oprawa muzyczna. Cosiem może być niemal wszystko i często warunkuje on ostateczny sukces gry.
Możemy grać w strategie, w których naszym głównym zadaniem jest myślenie taktyczne. Możemy grać w ścigałki, w których celem będzie "bezpieczne" dojechanie do celu. Możemy grać w RPG, w których najważniejsza będzie ewolucja bohatera. Wszystkie te różnią się od siebie niemal pod każdym względem, a jednak coś nas do nich ciągnie. Gry są wszechobecne. Można je dorwać na tabletach, 10-letnich telefonach komórkowych i nowoczesnych smartfonach, na konsolach, komputerach stacjonarnych. Są wszędzie i mają się dobrze.
-
Kawałek naprawdę fajnego, ciekawego tekstu, i mówi to niegdyś wielki fan magazynu cd action.
Zgadzam się w zupełności że niegdyś szanujący się producenci gier tacy jak EA czy Ubisoft zeszli na psy i karmią nas gównem! Już od dawna kupując jakąś grę od tych dwóch wydawców głęboko zastanawiam się czy wogóle warto. Weźmy pod lupę nowe asasyny, spoko fajnie odświerzona rozgrywka, coś tam ściągneli z wiedźmina no spoko czemu nie wkoncu to byla pewnego rodzaju przelomowa gra wprowadzajaca wiele nowego do gatunku ale po co te mikrotransakcje w grze ktora musisz wczesniej kupic?! Takim korporacjom będzie zawsze mało. Jedyną obroną gracza przed kupnem jakiejś zjebanej gry i zmarnowaniem ciężko zarobionego pieniądza jest internet i rzetelne recenzje osób które mają czas w tym siedzieć.
5 Fajne! -
@konewko Naprawę wartościowy tekst punktujący wiele aspektów współczesnego świata elektronicznej rozrywki, który zmierza do... no właśnie? Dokąd zmierza dzisiejszy świat gier? Bardzo dobre pytanie, na które chętnie poznałabym odpowiedź w kolejnych częściach Twojego felietonu :)
Gracze mający conajmniej 20 kilka lat powinni już dobrze pamiętać ewolucję gier od czasów gdzie nikt nie zwracał uwagę na grafikę, ponieważ grywalność odgrywała najważniejszą rolę. I wcale to nie było niczym nadzwyczajnym. Tak po prostu tworzyło się gry, w które można było w prost "zatopić się" na wiele godzin. Piksel'owa grafika jak np. w Star Craft'ie stawała się czymś pięknym podczas miesięcy spędzonych przy tym jednym tytule.
Myślę, że rynek gier dopadł taki sam problem jak każdego użytkowego produktu na rynku. Dla przykładu: Levis stworzył kiedyś jeansy, które były nie do zdarcia. Jedne spodnie można było mieć nawet "całe życie". Z biegiem czasu producent zorientował się jednak, że wszyscy którzy tak pokochali ich spodnie i je kupili, więcej ich nie kupują. Powód? Skoro są tak dobre to po co im kolejne. I takim sposobem producent celowo tworzy produkty mające ograniczoną żywotność, aby klient poszedł i kupił nowe.
Kiedyś produktów na rynku, jak i w obiegu było znacznie mniej niż teraz więc tworzyło się wszystko porządnie oraz na lata. Taka była mentalność producentów. Teraz każdy chce mieć coś nowego: jeździć nowym samochodem, nosić nowe ciuchy, czy właśnie grać w nowe gry. Wszystko musi być nowe więc producent musi wyeliminować "cichy głoś rozsądku" klienta, który mógłby pomyśleć "po co mi to, skoro ta nowa wersja nie różni się za wiele od obecnej?" Trzeba tylko stworzyć odpowiednie warunki do tego, aby gracz chętnie zrezygnował ze starej gry na rzecz nowej i dał po raz kolejny zarobić producentowi. To jest po prostu biznes. A w biznesie nie ma sentymentów.
3 Fajne! -
"W biznesie niema sentymentów"
Tak zgodzę się, ale odstępując już od jeansów przejdźmy spowrotem do gier i weźmy pod lupę chociażby nasz rodzimy CD PROJEKT RED. Oni jako jedni z nielicznych ostatnio twórców gier uzyskali renomę światową dzięki temu że włożyli w swoje produkcję całe serce i dopieścili je na maxa. Przykładem sztandarowym jest tu oczywiście Wiedźmin 3, dzięki temu produktowi na kolejną grę jego twórców czeka masa ludzi, sama gra jest tak wyczekiwana że gameplay który wypuścili na yt ma już 15 mln wyświetleń. O to przykład jak można zrobić dobry produkt, zyskać przy tym miedzynarodowa renome, dużo na nim zarobić i to wszystko nie brudząc sobie rąk mikrotransakcjami.
1 Fajne! -
@konewko napisałeś fajny tekst , który naprawdę dobrze się czyta. Czekam na ciąg dalszy :)
@kryjab20 też dobrze piszesz i zupełnie się z Tobą zgadzam , ale te Twoje „odświerzenia , spowrotem , niema , o to przykład , wkońcu” aż biją po oczach i psują ogólne wrażenia wypowiedzi.
Nie ma tu nic z czepiania się :) Chodzi tylko o to , że fajnie pisząc i robiąc równocześnie tyle błędów , tekst jak dla mnie staje się mniej atrakcyjny. Liczę na poprawę :)
1 Fajne! -
@princessa Generalnie się z Tobą zgadzam, poza stwierdzeniem, że kiedyś nikt nie zwracał uwagi na grafikę. Od samego początku grafika odgrywała bardzo dużą rolę. Producenci gier prześcigali się w pomysłach jak nas oczarować warstwą wizualną i rzeczywiście im się to udawało. Zmienił się natomiast sposób w jaki odbieramy gry i właśnie oprawę wizualną sprzed x lat. Przede wszystkim nauczyliśmy się, że to może wyglądać dużo lepiej i zwiększyły się nasze wymagania. Dlatego teraz patrzymy na grafikę w starych grach z przymróżeniem oka.
1 Fajne! -
@maciek4281 Część drugą muszę nieco przerobić, ale pojawi się w ciągu kilku dni :)
0 Fajne! -
Ok. Dzięki postaram się mieć to na uwadze pisząc coś znowu :)
0 Fajne! -
To wszystko prawda, ale CDP nie jest jakimś wyjątkiem, nie trzeba mikrotransakcji i rozgrywki sieciowej żeby dobrze zarabiać na grach. Weźmy sobie pod lupę exy na PS4 ostatnich lat które są grami wybitnymi, większość z nich to są gry jednoosobowe. God of war, unchartedy, Spiderman, sekiro, Horizon, TLOU i wiele wiele innych... To są ambitne projekty które muszą się bronić jakąs konkretną treścią- jak nie stroną fabularną, to gameplayem i grafiką... i dla takich gier trzymam konsolę na szafie :) Nie interesują mnie niekończące się multiplayerowe gry, bo to dla mnie nic nie wnoszące zabijacze czasu, a ja mam go coraz mniej. Dlatego bardzo cieszy mnie to że nadal jest silny front developerów którzy stawiają przede wszystkim na robienie dobrych gier, bo jest własnie tak jak napisał @kryjab20 - Jeżeli zrobi się świetną grę, to cała reszta w postaci pieniędzy czy sukcesów- przyjdzie sama.
1 Fajne! -
Nie żebym bronił CDP, ale ich 16 darmowych DLC do Wieśka 3 zostało wyciętych najpierw z gry, by potem... dać je za darmo jako DLC :P
0 Fajne!
Zaloguj się aby napisać odpowiedź
lub załóż konto za darmo