20 maja 2024
Szerzenie zarządzanej demokracji. Helldivers 2 - recenzja gry (PS5)
Recenzja gry na PS5
Kod otrzymany od PlayStation Polska. Tekst został w 100% oparty o moje własne doświadczenia z ww. tytułem (25h rozgrywki i ciągle rośnie).
Zwykle wiem jakie gry mnie zainteresują. Mam nos do wybierania tytułów i choć chciałbym zagrać we wszystko, to muszę jednak prowadzić selekcję. Bo czas niestety nie jest do zatrzymania i swoje codzienne obowiązki trzeba wykonać. Piszę o tym nie bez powodu. Recenzowane przeze mnie Helldivers 2 nie znajdowało się w kręgu moich zainteresowań. Owszem, o grze słyszałem, widziałem zapowiedź i kolejne trailery oraz gameplaye. Znałem też pierwszą część, dobre kilkadziesiąt godzin w niej utopiłem. Jednak takiego ciosu ze strony Arrowhead Game Studios się nie spodziewałem. Spojler - to jedna z najlepszych gier ostatniego czasu w jakie grałem.
Potrzymaj mi broń, wchodzę!
Pierwszy gra była izometryczną kooperacyjną strzelanką, natomiast sequel kamerę umiejscowił tuż za plecami naszego dumnego szerzyciela demokracji w kosmosie. Zmiana w mojej opinii na lepsze, osobiście jestem fanem tej perspektywy w grach. Możemy też podczas celowania przełączyć się na widok w pierwszej osoby, co jest fajnym immersyjnym dodatkiem. Nasz wojak początkowo nie ma generalnie określonej roli czy klasy, ot mamy wyrwać kosmiczne chwasty i tyle. Później, wraz z graniem i zdobywaniem doświadczenia, możemy naszą postać dostosowywać pod nasze preferencje. Czy założymy lekki pancerz dający nam lepsza szybkość i regenerację kondycji, czy może wybierzemy ciężką zbroję dającą większą ochronę kosztem dwóch pozostałych statystyk. A może jednak średnia mająca wypoziomowane staty? To już zależy od nas i tego jak chcemy grać. Pamiętać należy o pasywnych bonusach, ponieważ niektóre mogą okazać się kluczowe do odniesienia chwalebnego zwycięstwa.
Wszystko odblokowujemy w grze dzięki… graniu. Owszem są mikrotransakcje, ale są one absolutnie opcjonalne. Nic z Obligacji Wojennej, czyli Battle passa, nie odblokujemy płacąc realnymi pieniędzmi. Pierwsza jest darmowa, gdyż wyszła w czasie premiery gry i zdobywamy w niej za medale różne elementy wyposażenia czy też kredyty. Te też możemy zdobyć w trakcie wykonywania misji, więc prawdę mówiąc na kolejne Obligacje Premium, które już są płatne, możemy zwyczajnie zarobić graniem. Co ciekawe, po pojawieniu się nowej przepustki poprzednia nadal jest możliwa do zakupu. Nie ma efektu FOMO, za co należą się słowa uznania dla twórców gry. Sam na te obecne 20 godzin grania uciułałem już na jeden karnet, ale po drodze kupiłem fajną wizualnie zbroję, więc dalej zbieram.
Naszą bazą wypadową jest jest nasz Niszczyciel, czyli okręt kosmiczny, którego nazwę wybieramy sami. Jest z czego wybierać i uwierzcie mi, trochę czasu nad tym spędzicie, bo humor twórców gry nie opuszcza nawet na krok. Ja na misje ruszam z mojego Imperatora Wartości Rodzinnych. Nasz statek nie służy jedynie za hub, a stanowi też kluczowe wsparcie w trakcje zasadniczej gry za pomocą manewrów. Te odblokowujemy za zdobyte zasoby i jest w czym wybierać. Zaczynając od broni specjalnych, przez działa orbitalne różnego rodzaju, naloty Orła, czyli mniejszego statku, a kończąc na elementach wsparcia jak tarcza czy mały bot wspomagający nas w walce. Jest tego od groma, trochę się zejdzie z odblokowaniem wszystkiego, ale uwierzcie mi, warto.
Nie bez powodu nazywają to taktyką
Kiedy już wybierzemy misję, nasz ekwipunek i miejsce lądowania, zaczyna się prawdziwa zabawa. Trafiamy do określonej części danej planety z czasem 40 minut na wykonanie głównego zadania. Po drodze możemy również wykonać misje poboczne, poszukać zasobów czy różnych środowiskowych opowieści. Naszymi pierwszymi wrogami są Termidzi, rasa insektoidalnych obcych. Tu objawia się nam klimat żywcem wyjęty z filmu Strażnicy Kosmosu. Drugą wrogą frakcja są Automaty, z którymi kojarzyć się może uniwersum Terminatora. Do każdego rodzaju przeciwnika trzeba inaczej podejść. Roboty strzelają już z daleka będąc przy tym cholernie celnym, a robale za to idą w ilość (atak hordą).
Do obu rodzajów kosmicznych chwastów trzeba mieć inną taktykę jeżeli nie chce się skończyć jako mokra, czerwona plama. Pełne patosu okrzyki naszego Helldiversa podczas siania pożogi powodują często uśmiech. Ogólnie pomimo podanego strzelania, gra stoi mocno humorem. Autorzy bawią się konwencją i często puszczają do nas oczko. Natomiast samo prowadzenie ognia i poruszanie się to poezja dla oczu. Plus widoki na planetach, mocno zróżnicowanych, daje naprawdę fajne i niezapomniane wrażenia. Moment kiedy mamy misje z wystrzeleniem pocisku międzykontynentalnego i po mega zaciętej walce obserwujemy jak ta rakieta startuje, następnie leci do celu, po czym wybucha powodując wielki grzyb jakiego nie powstydziłby się Fallout. Dla takich chwil gramy w gry, czyż nie? To wszystko potęguje też pompatyczna muzyka.
Chociaż gra jest nastawiona na kooperację pomiędzy graczami (maksymalnie czterech patriotów), to da się w nią grać również samemu. Nie ma wtedy aż takiej frajdy, bo obcowanie z innymi graczami to zawsze wyższy poziom zabawy. Tym bardziej, że gra ma friendly fire, czyli ranimy też naszych towarzyszy. Wielokrotnie zabijecie (i sami też zostaniecie zabici) przez przypadkowy strzał czy manewr. Początkowo rozgrywka wydaje się łatwa i przyjemna, jednak to tylko zasłona dymna na niższych poziomach trudności. Helldivers 2 zmusza nas do zwiększania wyzwania dodatkowymi celami, większymi nagrodami za ukończenie wyprawy oraz rzadszymi zasobami. Tak naprawdę srogo zaczyna być już na średnim, aczkolwiek nadal możliwe jest przejście solo. Na najwyższym trzeba mieć już drużynę i najlepiej żeby każdy ogarniał, bo nie ma przebacz kiedy szarżować będzie na ciebie ciężko opancerzony wróg.
I tu chciałbym podnieść największy zarzut do tego tytułu. Czemu na litość boską ta gra wymaga aktywnego abonamentu PlayStation Plus, nawet wtedy kiedy chce grać sam? Gorzej, bez opłacenia subskrypcji nie wejdziemy nawet do menu głównego! Tyczy się to oczywiście PS5, bo na PC nie ma takiego obowiązku. Rozumiem konieczność bycia always online, zważywszy na funkcjonowanie świata gry, gdzie akcje graczy mają jakiś wpływ na to jak potoczy się dalszy los wojny. To jest dla mnie zrozumiałe. Jednak brak możliwości gry solo bez Plusa Essential jest dla mnie bardzo dużym minusem. Gra też miała ogromne problemy podczas premiery, z ciągle przepełnionymi serwerami, ale obecnie nie ma to już miejsca.
Graficznie jest bardzo dobrze, płynnie w trybie wydajności, ale też całkiem ładnie. Animacja naszego żołnierza to najwyższa klasa, a powiewająca peleryna na wietrze, to coś niesamowitego. Ile taka drobna rzecz może dać dla klimatu, to przekonacie się sami jak zagracie.
Demokracja jeszcze z tobą nie skończyła
To nie jest wysokobudżetowa produkcja do których przyzwyczaiło nas PlayStation Studios. I nie jest też sprzedawana w cenie AAA. Jednak śmiem twierdzić, że zabawy i czystej frajdy daje o wiele więcej niż kilka ostatnich wielkich gier razem wziętych. Szerze demokrację nadal i nie wydaje mi się bym w najbliższym czasie miał przejść w stan spoczynku. To jedyna gra, dla której chce mi się opłacać abonament PlayStation Plus, niechętnie co prawda, ale jednak.
Artur lat 39 z czego niemal 30 spędzone na graniu. Zaczynałem od gier w których więcej trzeba było sobie wyobrazić niż było widać na ekranie. Gram sam, gram z moimi dziećmi, gram ze znajomymi. Praktycznie nie ma takiej gry w jaką bym nie zagrał ale jrpg na zawsze będą przyspieszać bicie mojego gamingowego serca. Podobno więcej kupuje gier niż jestem w stanie zagrać.
WymieńGry.pl to społeczność graczy, którzy wymieniają się grami między sobą.
Dołącz do nas i wymieniaj się lub kupuj / sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!