Poddajcie się albo będziecie mieli kłopoty! RoboCop: Rogue City – Unfinished Business – recenzja gry (XSX/XCG) - Recenzje gier

Poddajcie się albo będziecie mieli kłopoty! RoboCop: Rogue City – Unfinished Business – recenzja gry (XSX/XCG)

27 sierpnia 2025

Codzienny.gracz Codzienny.gracz

Poddajcie się albo będziecie mieli kłopoty! RoboCop: Rogue City – Unfinished Business – recenzja gry (XSX/XCG) - Recenzje gier

Kultowa postać powraca dzięki Polakom. Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business (XSX/XCG)

Długo mnie tu nie było i boję się, że ten tekst prawdopodobnie może być moim ostatnim, pożegnalnym. Dlatego mam dla Was nie lada kąsek — choć to się jeszcze okaże. Zapraszam do recenzji samodzielnego rozszerzenia do RoboCop: Rogue City,  zatytułowanego  Unfinished Business.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Niedokończone sprawy

Po niecałych dwóch latach od premiery Rogue City, krakowskie studio Teyon serwuje nam dziś coś niespotykanego pod względem modelu dystrybucji. Bo kto obecnie wydaje dodatek, który nie wymaga podstawowej wersji gry, a na domiar wszystkiego dostępny jest w wydaniu fizycznym? Szczerze? Szok, a zarazem miłe zaskoczenie. Ale ja tu nie o tym.

Posterunek Metro West zostaje zaatakowany. Wszyscy znajdujący się w środku zostali zmasakrowani. Nie oszczędzono nawet więźniów — dokonano na nich egzekucji. Całe zajście przeżywają tylko sierżant Warren Reed oraz filmowa partnerka Robo, Anne Lewis. Celem ataku okazuje się kradzież fotela Murphy’ego, dzięki któremu naukowcy z OCP mogli odczytywać dane, jak i dokonywać wszelkich zmian w systemie Robo-gliny. W międzyczasie w wieżowcu korporacji również dochodzi do włamania i kradzieży danych oraz pewnych kluczowych podzespołów, dzięki którym możliwe jest stworzenie maszyny mogącej przeciwstawić się RoboCopowi. Nie chcę Wam za dużo zdradzać, ale wiedzcie, że stoi za tym grupa dobrze uzbrojonych i wyszkolonych najemników, a nam nie pozostaje nic innego, jak zająć się tytułową niedokończoną sprawą.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Trzymaj się z dala od kłopotów

Tak oto, po raz kolejny, nastał czas, by wymierzyć sprawiedliwość. Ruszamy do kompleksu mieszkalnego OmniTower, który w świetle prawa nie znajduje się pod jurysdykcją i tak już sprywatyzowanej policji z Detroit. Tuż po wejściu zasypani jesteśmy gradem kul, a pierwsze, co rzuca się w oczy, to fakt, że nasz blaszany funkcjonariusz ma już częściowo rozwinięte drzewko umiejętności. Niby drobna rzecz, ale jednak zachowano ciągłość wydarzeń. Akcja dodatku dzieje się (raczej) tuż po wydarzeniach z Rogue City, więc to oczywiste, że jego zdolności nie zostały np. zresetowane.

Wkroczenie do budynku jest szybkie i dynamiczne, a towarzyszy nam charakterystyczny motyw muzyczny. Twórcy rzucają na nas zupełnie nowych przeciwników, a my — inaczej się tego nie da ująć — eksterminujemy ich za pomocą nieodłącznego elementu Robo, czyli Auto-9, oraz może i skromnego, ale uzupełnionego o nowe modele, arsenału. Głowy eksplodują, kończyny latają, krew leje się litrami, a przede mną roztacza się wizja pokonywania kolejnych pięter wieżowca i… czar pryska. To nie film Gareth’a Evansa, gdzie główny bohater będzie przebijać się aż na sam szczyt, a korytarzówka, która w pewnych momentach mami nas pseudo-otwartymi lokacjami.

Przemieszczamy się między zamkniętymi przestrzeniami, a do otwierania kolejnych wrót używamy kart dostępu oraz kodów powiązanych z głównym wątkiem fabularnym i opcjonalnymi misjami pobocznymi. Czy się zawiodłem? Trochę, bo jeśli mam opiniować produkt, to omijam wszelkie recenzje osób trzecich i nie wiedziałem, co mnie czeka. Mimo iż recenzowałem RoboCop: Rogue City, to wyobraźnia rysowała mi obrazy rozbudowanych kondygnacji i pełnej demolki. Niestety, dałem się ponieść fantazji.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Służyć i chronić

Postać dalej porusza się w charakterystyczny sposób — zdecydowanie wolniej i ciężej niż w większości gier FPP. Czuć masę, czuć, że nie sterujemy byle gagatkiem, a cyborgiem. Brak zmian tyczy się również prowadzenia ognia. Jest „mięsiste”, a strzały w głowę, krocze bądź kończyny nadal są krwawe i satysfakcjonujące. Chciałbym napisać, że nic nie stoi nam na przeszkodzie eliminacji przeciwników wręcz (wykończenia), ale te są dostępne tylko w konkretnych miejscach, np. przy zsypie, telewizorze czy skrzynce elektrycznej. Co do otoczenia — mam wrażenie, że jest ono mniej zniszczalne niż w podstawce. Może to tylko moje „widzi mi się”, ale warto wspomnieć.

Na tym etapie powinien Wam się budować pewien obraz tej produkcji. Nie mamy tu rewolucji, nie mamy ewolucji. To bezpieczna „kontynuacja” tych samych mechanik i patentów. Dotyczy to także fabuły oraz zadań pobocznych. Czy to źle? Sami sobie odpowiedzcie. Moje zdanie? Nie czuję się oszukany. Pomimo bujnej wyobraźni i wspomnianego zawodu, w głębi duszy wiedziałem, czego się spodziewać. Mam za sobą 20 godzin w podstawce, przy której bawiłem się świetnie. Teyon chyba wyrósł na głównego twórcę gier AA na licencji — i wie, jak je dobrze wykorzystać. Marzy mi się, by kiedyś zagrać w Alien vs. Predator, Judge Dredd czy inne adaptacje kultowych filmów lat 80./90. Wyobrażacie sobie Ucieczkę z Nowego Jorku albo Wodny Świat?

A sama rozgrywka? Strzelanie, otwieranie wrót, korytarze, znowu walka, pomoc mieszkańcom — zwieńczona, jakżeby inaczej, dostępem do kolejnej części lokacji. „Rozwidlenia”, które tylko brzmią jak coś istotnego. Wymiana ognia pod koniec staje się już nużąca. Od trzy czwarte gry miałem tak ulepszony pistolet Auto-9, że nie sięgałem już po inne narzędzia zagłady. Dalej mamy płyty drukowane i chipy, które można ze sobą scalać, tworząc nowe i układać je w ścieżkach układów scalonych. Nowość stanowią retrospekcje — w tym samego Alexa Murphy’ego. Pod względem mechanik ten powrót do czasów przed „przemianą” nie wnosi nic nowego, wręcz jest sztywny, ale fabularnie? Ukłon w stronę pierwszego RoboCopa i jednocześnie jego uzupełnienie. Wcielimy się też w charakterystycznego ED-209, ale i tutaj — brak większego urozmaicenia

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Powrót na stare śmieci

Oczywiście nie może zabraknąć sekcji dotyczącej oprawy audio-wideo, która nie skończy się na paru dobrych zdaniach. Tytuł wyjątkowo ogrywałem na Xbox Series X, a to wszystko spowodowane pozbyciem się mojego PlayStation 5 pierwszej iteracji — na rzecz… w sumie niczego. Chciałbym napisać, że z myślą o wersji Pro, ale rzeczywistość jest zupełnie inna. To, co miałem na niej ograć, jest odhaczone, więc finał mógł być tylko jeden.

Wracając — podoba mi się udźwiękowienie. Podtrzymuję swoje zdanie z recenzji Miasta Łotrów (bo ile razy można pisać Rogue City?!), ale z jednym zastrzeżeniem — muzyka. Szczerze? Nie pamiętam żadnego charakterystycznego utworu ani takiego, który wpadłby mi w ucho. Wyjątek stanowi nawiązanie do motywu przewodniego, który, o ile mnie pamięć nie myli, usłyszymy na początku i pod koniec rozgrywki. Poza tym — mam wrażenie, jakby nie było tam żadnego przybrzmiewającego utworu.

Kilka słów o sferze graficznej. Do dyspozycji mamy dwa tryby: jakość oraz wydajność. Testowałem oba i koniec końców zostałem przy tym pierwszym — choć wybór nie był łatwy. Zazwyczaj stawiam płynność nad „wodotryski”, ale w tym przypadku, tak jak w podstawce, wybrałem jakość obrazu. Dlaczego? Zacząłem od jakości i… pierwszy plaskacz na twarz (a będzie ich kilka) — gra łapie bardzo dziwne „stop-klatki”, a konsola czasami buczała jak moja leciwa trzysta sześćdziesiątka. Nadmienię, że jest regularnie czyszczona i zabezpieczana.

Tak naprawdę do samych wizualiów nie mam się co przyczepić. Jak na produkcję AA — jest dobrze. Ale nie ominęły nas standardowe bolączki: drewniane animacje twarzy, sztywność postaci itd.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Skoro gra potrafi co jakiś czas łapać bardzo dziwne spowolnienia, przełączyłem się na drugi tryb. I tu ląduje drugi plaskacz na twarz. Dostajemy niby 60 klatek na sekundę, ale nie są one płynne — to raz. Dwa — dalej mamy wspomniane wcześniej przycięcia. Trzy — kosztem płynności cierpią cienie, oświetlenie i, jak na moje oko, tekstury. Skoro tak wygląda sytuacja, wolę już nacieszyć oko przy spadkach płynności niż patrzeć, jak tytuł klatkuje w brzydszej oprawie.

A teraz wiązanka uderzeń w twarz. Bywało, że RoboCop’owi w scenkach w ogóle nie ruszały się usta, mimo że słyszeliśmy jego głos. I w sumie nie tylko jego to dotyczyło. Grałem z polskimi napisami i zdarzyło się, że pojawiały się też angielskie — wyświetlane jednocześnie z polskimi, tuż nad nimi. Rzuciła mi się też w oczy dziwna biała poświata wokół postaci.

Na koniec — coś na otarcie łez. W grze występuje działko Cryo, które zamraża wszystko w promieniu rażenia. Fenomenalny efekt pod względem wizualnym. Nawet jeśli nie widzicie praktycznego zastosowania dla tej broni, to skorzystajcie z niej chociaż raz — żeby zobaczyć efekt końcowy.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Suplement

Jak wspomniałem, tytuł ogrywałem na konsoli ”zielonych”, co wiąże się z paroma rzeczami, o których chciałby wspomnieć. Gra dostępna jest w funkcji Xbox Play Anywhere. Oznacza to, że kupując grę cyfrowo, możemy grać w nią na konsoli Xbox, komputerze z systemem Windows oraz obsługiwanych urządzeniach mobilnych bez dodatkowych kosztów. Dzięki temu, kiedy telewizor był okupowany, mogłem bez problemu wrócić do Unfinished Business  na swoim smartfonie. Krótko, zwięźle i na temat.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Dziękuję za współpracę. Dobranoc

Nie będę ukrywać — RoboCop: Rogue City – Unfinished Business to tytuł niedokończony. Fabularnie wszystko się spina, ale liczba błędów potrafi przytłoczyć. Ale czy to źle? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.

Moja opinia: jak za cenę premierową, czyli 129 zł na XSX (obecnie na promocji za 99 zł) i ponad 11 godzin zabawy — warto. O ile graliście w Rogue City  i wiecie, z czym to się je. Ten dodatek dziedziczy wszystkie bolączki podstawki — i ani ich nie naprawia, ani nie pogłębia.

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Recenzja gry RoboCop: Rogue City – Unfinished Business

Otrzymanie kopii recenzenckiej od firmy Retall / Teyon w żaden sposób nie wpłynęło na odbiór i ocenę gry. Tekst został w 100% oparty na moich własnych doświadczeniach z ww. tytułem (12h 29’ rozgrywki).

WymieńGry

Zyskaj dostęp do tysięcy gier na konsole

Wymieniaj, kupuj oraz sprzedawaj gry na PS5, PS4, Xbox Series X, Xbox One i wiele innych platform!

Dołącz już teraz
Codzienny.gracz
Damian Zalewski
Redaktor

Gracz, tata, żołnierz. Legenda głosi, że urodził się z karabinem w rękach, a po szpitalu chodził krokiem defiladowym. Od dzieciaka gra we wszystko na wszystkim. Podobno lepiej go ubrać, niż nakarmić i dać mu gry.

Obserwuj

Do góry